Pisownia

A gdybyśmy zaczęli pisać jak sąsiedzi,
tak jak się nasze dziecko uczy w niemieckiej szkole,
więc nie tylko: Dostojna Pani, życzę Tobie,
ale i: Sosny odgrażały się Powietrzu,
Woda miarowo ciurkała po Piargach,
w Niebie niebieskim śpiewał Ptak, chyba Skowronek,
albo też: jacy z nas Szaleńcy, jacy Głupcy,
uciekaliśmy w Góry ze Strachu przed Śmiercią,
tymczasem całą Grozę, wszyskie Monstra,
przynosiło nam Życie, dla zmylenia Straży
nucąc pod Nosem Odę do Radości...

Może dla naszych rozbawionych oczu
i niewprawnych umysłów świat by się odmienił
przez nieznany przypadek, ptak napełnił się trelami,
a woda przejrzystością i płynnością,
grunt pod nogami stałby się gruntowny,
szaleńcy ubóstwieni, groza namacalna,
śmierć nie mniej i nie więcej od życia dotkliwa?
A może to złudzenie i po pierwszych krokach
w krainie wywyższonych nazw pierzchłaby złuda,
głosem drugiej natury omamiony wzrok
ślizgałby się po czubkach liter jak po falach,
dziwiąc się co najwyżej psu, który Zaszczekał.

Tak, tak, mój Gerwazeńku, po latach podróży
trafiamy na granice, a może Granice,
o jakich się nie śniło wtedy, gdy problemem
było wydarcie z łapczywych łap łapsów
paszportu. Wygrzewamy się na progu
niby w słońcu, a przecież obok. Nad wodami
ciemnymi, narodzone z niejasnego ducha,
burzą grożą nam duże i małe litery.