wyjazdy, powroty

Zastygłe światło

Widzę to: okręciki w szklanych kulach
płyną przez morze popiołu. Ustało
całopalenie sprzętów, zeszytów, zabawek,
wygasły oczy, zęby i paznokcie,
wszystko, co dotykalne. W centrum sceny
jest jednak źródło jasności - stół, krzesła,
kilka nieporuszonych, zasuszonych osób
słucha ziarenek piasku. W kręgu lampy
nic więcej się nie mieści. To zastygłe światło
wytyczyło granicę tak nieprzekraczalną,
że ćma się nie prześliźnie, co dopiero miłość,
motyl zatknięty na kolcu tarniny.