wyjazdy, powroty
Dwa sny
Piękny sen: przerażona chaosem kosmosu
zaczynam w porę cenić swoich przyszłych zmarłych,
nie spóźniam się z darami, które dla nich niosę,
rozmowy z nimi kończę pojednaniem,
nie odkładam poufałości w nieskończoność,
bo wiem, dokąd zmierzają z tym smutnym spojrzeniem,
z czułym uśmiechem, gestem przeproszenia
za każdą chwilę, której ze mną nie spędzili.
I straszny sen: ja jestem przyszłą zmarłą,
a oni wszyscy żyją i czekają na mnie,
chcą się zżyć ze mną, pokłócić, pogodzić,
chcą mi przypomnieć upał, strumień i sitowie,
paprocie, które zgniotłam na bezludnej łące,
ciało odkryte w smudze słonecznego wstrząsu,
chcą zdążyć, bo mnie znają, wiedzą, dokąd zmierzam,
ale ja, tak śmiertelna, nie nadbiegam w porę.