wyjazdy, powroty
Rejs
pamięci Janusza K.
Po życiu niekoniecznym barwnie żeglowali
statek mieli ładowny i zmyślne przyrządy,
łowili od niechcenia i wydobywali
z odmętów filozofii śmiech, jak nowe lądy.
Aż, znudzony do bólu pozorem feerii,
kapitan sfrunął z kursu pod nieczułą gwiazdą.
Marynarze bez darcia szat i bez histerii
zrąbali stery, maszty i bocianie gniazdo.
Szli na dno bez pożegnań, milczący zawzięcie,
nie szukając ratunku w modlitwach i ślubach,
płaszczki patrzyły na nich z żarłocznym przejęciem
i tuńczyk tańczył na szczątkach kadłuba.