Martwa natura ze starym małżeństwem

Litania do dojrzałości

Jutrzenko rozczarowań, gwiazdo straconych złudzeń,
dumo złapanych w potrzask w czterdziestej życia wiośnie,
tobie zawdzięczać będę kości nieprzetrącone,
niepopełnione głupstwa, nieprzehulany kapitał,
pod twoim szlafroczym skrzydłem skulę się w chłodny poranek,
trzęsąc się z obrzydzenia na myśl o ślizgawce,
drogi mi wskażesz, które nie wiodą na pokuszenie,
ani w nieznane, wąskie, miłe ścieżki,
porządnie utrzymane w granicach rozsądku,
bliżniego kochać nauczysz, policzek nadstawiać,
dobrych myśli ni sobie, ni drugim nie szczędzić,
bo czymś trzeba zastąpić spojrzenie promienne,
cielęcy zachwyt i spódnice krótkie.
Nadziejo beznadziejnych, siło pogodzonych,
ukryj cierniową koronę, ukaż przyjazne oblicze
nam grzecznym, zawieszonym w pajęczynie
nad dziwnie piękną garścią potłuczonych skorup.