czary
Brama
nie ma w twoim pragnieniu
oszustwa ni pozy
chcesz być na swoim miejscu
jak ostryga topaz
gałąź wygięta w dziwacznej asanie
klawisze fortepianu
dalie z końcem sierpnia
pokornego serca i niepewnej wiary
szukasz wejść tylnych i furtek ukrytych
strumyczkami przepływasz
co ledwo ciurkają
pocieszasz diabła i przytulasz wilka
głaszczesz pokrzywy gołymi rękami
mleko bezcześcisz i buty porywasz
większe czyny zostawiasz tym co lepiej wiedzą
nie śmiesz przejść bramą
na oścież otwartą
położyć się na piasku jak okruch bursztynu
czekać wśród wielu innych sobie równych
aż zrobi z ciebie niewidzialna ręka
oczko w pierścieniu
zanim zdążysz mrugnąć