czary

Dżungla

Nie ma sensu współczuć ptakowi, który zginął
w kocich pazurach. On też był myśliwym,
bezlitosnym dla żuków, stonóg i biedronek.
Życie karmi się śmiercią. Któż bierze na serio
pogrzeb kurzych odnóży, lament nad kotletem?
Trup pada częściej, niż się liczyć zdąży,
czas jest stronniczy, nierówno obdziela
sobą samym świetliki, owce i pawiany.
Zbutwiało drewno arki, oliwną gałązkę
porwały cztery wiatry i rzuciły w trawę,
trzeszczą drabiny chybotliwe szczeble,
zapłakana dziewczynka, może siedmioletnia,
biegnie ukryć na strychu absurdalny klejnot,
ból, niezgodę i garstkę zakrwawionych piórek.