ciemna twarz
Lekcja zabijania
To jest moj wróg. od dawna mieszka w domu
za płotem, za zakrętem, w sąsiedniej dzielnicy,
nie jada wieprzowiny, albo jada właśnie,
pije nie to co trzeba i nosi ubranie
dziwaczne, chociaż niegrożne na razie.
Podobno jego bóg przebywa w innym niebie
i tylko czeka, żeby zesłać na nas burzę,
podobno, życząc nam zatraty i zagłady,
nie wie, że sam już jest zgubiony i przeklęty.
Nie wyglada tak strasznie, kiedy gramy w piłkę,
ścigamy się na rolkach, łapiemy ropuchy,
własnoręcznie karzemy zbrodniarzy i tchórzy
na sąsiednich fotelach, pogryzajac popcorn.
Tak zdradliwie, łudząco wiotki i bezbronny
jak ja, tak mnie zwodzi, jak ja jego zwodzę,
gdy udajemy, że ten drobny feler,
ten kolor włosów, ten akcent nieszczęsny
na wieki wieków nie odegra roli.
Jakie to dziwne, że poderżnę gardło
jego ojcu, a on podpali moje meble
i zgwałci siostrę. Na ubitej ziemi
boiska wymieniamy się gumą do żucia,
jakbyśmy nie wiedzieli nigdy, o co szło.
Ale znajdą się tacy, co przypomną.
Odnajdę cię, mój wrogu, zogniskuję światło
na tym drobnym felerze, który mi pozwoli
patrzyć poprzez twe ciało, przeźroczyste nic,
za którym w niepojętym, obłakanym wirze
kręcą się kłamstwa, bajki, mity i zdarzenia.