chryzantema

Perswazja

Droga moja, to ci się nie opłaca,
cóż po mnie odziedziczysz?
Krzesła wytarte, begonie
w kilkunastu odmianach,
lęk, względną uczciwość,
wrażliwość na zapachy, kolory i smaki,
niedopitą butelkę wina,
wronę z na pół zrośniętym skrzydłem,
skłonność do tego, co samo przychodzi
dłużej żyjącym, do ziemi, do piękna
bezinteresownego, zagłębień, wybrzuszeń,
do włochatości, gładkości, żądlenia
i mokrej, śliskiej skóry, do pająków,
mrówek, naczyń pękatych, unerwienia liści,
do wszystkiego, co teraz się wydaje
czymś innym niż za chwilę.

Lampy, samoloty,
siedzenie razem z kimś na tyle bliskim,
że nie pamiętam, jak długo i czemu,
zaczepne, podkręcone wąsy winorośli,
mysz pchająca okruszek przez szparę w tarasie.

Niewiele mam, naprawdę nie tak wiele,
na co ci się to przyda, czyżbyś była
zachłanna, chciwa na tanie błyskotki,
nie tak majestatyczna, obojętna
i królewska, jak wszystkim się zdawało?

Zastanów się, zaczekaj,
niech trafię na perłę,
ogromny samorodek, wstrząsający rubin,
iluminację, odkrycie, twierdzenie,
coś, co będzie choć słabym usprawiedliwieniem
twojego cierpliwego, chytrego czekania.

Bo teraz, co masz dostać? Pies niemłody,
schody spadziste, buty pomarszczone,
tylko tego przybywa. Gdy czekam na ciebie,
dziwię się, że jest ktoś/coś na całym świecie,
kto/co chce mi ten cały chłam odebrać.