wyjazdy, powroty

Droga

W monotonnym rytmie tłuczonych zegarów
kończyło się dzieciństwo, przybywało ziemi,
podniecone ślimaki wysuwały oczy
ku zagadkowym skrzydłom wczorajszych gąsienic.

Tryskały źródła, waliły się mury,
drogi się wyroiły, co jedna to lepsza
i zawisły w powietrzu. Któż by wtedy wierzył,
że to było wygnanie. z ziemi i z powietrza.